top of page
  • Kinga Glińska

Czyli tak będzie już zawsze?

-Czyli tak będzie już zawsze?

Cisza. Jak gdyby nagle uciszył się cały wszechświat oczekując odpowiedzi na pytanie. Gwiazdy spojrzały się wnikliwie na kochanków. Ich wzrok, zmierzający prosto w ludzkie serca, przebijały je niczym nabój. Na językach wzrastał leżący od lat ciężki smak żelaza pachnącego najprzedniejszymi kwiatami. Powiedzieć wszystko, co zalega i nalega, by pokazać się w całej, ohydnej okazałości przed kimś kto na to nie zasługuje.

-Nie.

On poczuł jak zaczyna wewnętrznie płonąć. Nie był to zewnętrzny ogień. Nie musiał sięgać głęboko. Wykonując wyłącznie jeden gest: kłamiąc, uczuł wokół siebie miliony ludzi gotowych pożreć, zgnieść, podeptać jego bezbronne ciało. On, bluźnierca moralności- wręcz człowiek.

-Dlaczego kłamiesz?

Kolejna cisza. Magia nocy przeradzała się w jej koszmar. Głęboki granat nieba zbliżył się niebezpiecznie do jego płuc, wystarczająco na tyle by poczuć jak powietrze staje się gęstsze od wody. Krzewy przerodziły się w wydłużające się bezlistne gałęzie z grubymi kolcami będące coraz bliżej. Gwiazdy o lśniących licach przerodziły się w złowrogie gwiazdozbiory twarzy uśmiechniętych niepokojąco nocnych mar.

-Chyba tak trzeba.

Nagle wszystko ustało. Jakby nikt na Ziemi nie rozumiał pewnego przebiegu zdarzeń i postanowił ustać na więcej niż chwilę, by przemyśleć co tak właściwie się wokół nich dzieje. On poczuł jakby sto spraw niewyjaśnionych zebrało się w jedną, ogromną, tonową kulę, którą nie umie odciąć bezpowrotnie razem z uciskającym kostkę łańcuchem.

-Ile chcesz to w taki sposób ciągnąć?

Stanął i on. O co go pytała, co mówiła? Ujrzał przed sobą obraz cienia osoby, której dawno już tu nie ma. Była to chyba jedna z gwiezdnych mar. Ta, patrzyła wnikliwiej, poważniej, smutnej, dumniej. Jednak nie przeszywała go na zewnątrz, widziała go i jego źrenice.

-Dlaczego tak szybko? Dlaczego odeszłaś?

-O czym ty mówisz?

Uśmiechnął się przez moment i odwrócił wzrok. Zło świata zastąpiła pusta błogość. Pusta wielkość w małości. Zimna próżna przestrzeń. Gdy nagle w jednej sekundzie spadły na niego nieba wszystkich wszechświatów, trzy drogi mleczne, poturbowały go dwa huragany i (nie)przeżył co trzydzieści śmierci.

-O wiośnie.


fot. @glinska_ag / @industria.jpeg


Inspiracja: Novo Amor - Anchor

Sugestie: przeczytaj wieczorem, słuchając tej muzyki, odpręż się i pomyśl.

コメント


bottom of page