top of page
  • Kinga Glińska

Spokojnie, też sobie nie radzę- sposoby na trudne czasy.

Nie oszukujmy się, jest ciężko. Nic nie umie stabilnie utrzymać dobrych myśli, za to jest milion sposobów na zmasakrowanie poczucia bezpieczeństwa we własnej głowie.

Człowiek ma trzy drogi:

  • pierwszą- znajdywanie większej ilości pozytywnych niż negatywnych aspektów codzienności;

  • drugą- poddawanie się napływom losowych emocji, czyli przeżywanie życia w naturalny sposób;

  • lub trzecią- szukanie pozytywnej energii i zachowanie naturalności, czyli coś z dwóch poprzednich.

Każda z nich ma w sobie minusy. W pierwszej ograniczasz siebie i wkładasz w szufladkę optymizmu nie pozwalając na “gorsze dni”. W drugiej narażasz swoją osobę na emocjonalne turbulencje, bombardowania myśli oraz nieustanne doły i góry uczuć. Trzecia, wydaje się optymalna, wręcz idealna, ale niemożliwa do realizacji z prostego względu- jesteśmy perfekcyjnie ludzcy.


Osobom o wysokiej wrażliwości bardzo trudno przejść przez przesilenie wiosenne- które z biegiem czasu daje o sobie znać co raz mniej. Od rozpoczęcia się tego okresu nie było dnia, kiedy na pytanie “Jak się czujesz?” odpowiadałam “A wiesz, mam zły dzień.” z ohydnym grymasem na twarzy. Notoryczne powtarzanie się tego schematu konwersacji wzmagało we mnie frustrację i lęk. Skłamałabym mówiąc, że nie myślałam o tym, czy nie jest ze mną coś nie tak. Lecz sam fakt, że mam zły humor nie był tak dołujący, jak świadomość, że moja postawa wpływała na samopoczucie ludzi wokół mnie. W taki prosty sposób skutecznie stałam się toksycznym wampirem energetycznym.

Mądrzy ludzie twierdzą, że głównymi dolegliwościami podczas przesilenia są przede wszystkim zmęczenie, zaburzenia snu, bóle głowy i drażliwość, uczucie kołatania serca, smutek oraz rozdrażnienie i niepokój a przyczynami są na przykład ciągłe skoki temperatury i niedobór światła słonecznego podczas zimy. Czytając to, nieco się uspokoiłam- paradoksalnie- oraz nabrałam chęci do wzięcia sprawy w swoje ręce.

Jak się okazuje najlepszym sposobem na takie samopoczucie jest zadbanie o prawidłowy poziom konkretnych związków chemicznych w naszym organizmie:

  • Dopamina- hormon pojawiający się w trakcie aktywności na rzecz obiecanej nagrody czekającej w przyszłości.

  • Serotonina- hormon satysfakcji płynący z doceniania statusu quo, jakości życia teraz i zakłada bierność w działaniu.

  • Endorfiny- hormon szczęścia odpowiadający za zmniejszanie poziomu stresu i dostarczaniu poczucia błogości podczas wysiłku fizycznego.

Jak wiadomo, co za dużo to niezdrowo, a OD grozi nam nie tylko przy używkach. Na przykład, zbyt duża ilość dopaminy w systemie może skutkować schizofrenią, ale za to jej dopuszczalnie duża dawka w organizmie pozytywnie wpływa na poziom kreatywności.

Niestety- lub na szczęście- poziomy tych hormonów zwiększą się wyłącznie w przypadku... ruszenia mentalnych i fizycznych czterech liter.

Im mamy więcej zmarszczek, tym boleśniej doświadczamy tego, jak bardzo bezpośredni jest nasz wpływ na jakość życia. Czasem to cieszy, czasem to boli. Częściej to drugie. Wręcz bardzo.


Wracając, jest kilka sposobów na zmianę naszego samopoczucia.

Co pomaga na niedobre samopoczucie:


  • Aktywność fizyczna;

  • Relaks przy ulubionej książce/filmie/serialu/muzyce/etc.;

  • Śmiech- podobno nawet udawanie śmiechu, może być bardzo uzdrawiające, ponieważ prawdopodobnie doprowadzi nas do prawdziwego śmiechu (lub przynajmniej podniesienia kącika ust);

  • Jedzenie pikantnych potraw- im bardziej ostre tym lepiej- sprawia ból, co wiąże się z uwalnianiem endorfin. One, chcąc uśmierzyć to “cierpienie”, zaczynają powiększać swoją ilość w organizmie, co wpływa na lepsze samopoczucie;

  • Odpowiednia ilość snu;

  • Promienie słoneczne- częste wychodzenie na słońce ma wpływ na podniesienie poziomu serotoniny;

  • Spędzanie czasu na świeżym powietrzu;

  • Bliskość z drugim człowiekiem ma podobne skutki, co świecące na nas słońce- wiemy teraz czemu ludzie nazywają siebie nawzajem “słońce”, “promyczku” - dlatego nie uchylajmy się od dotyku, w tym masażu i przytulania;

  • Joga- zwiększa ona poziom dopaminy w organizmie oraz zmniejsza poczucie lęku;

  • Regularna medytacja;

  • Nawodnienie organizmu;

  • Spożywanie słodyczy co jakiś czas- podkreślając “co jakiś czas”, gdyż regularne przyjmowanie cukru może obniżyć poziom dopaminy;

  • I... spożywanie lekkich posiłków (tak wiem miałam to ominąć, ale to było silniejsze ode mnie) zawierających warzywa i owoce.


Jest, ciężko, ale chyba może być lepiej. I nie, nie zarzucę coachingowym kiczem typu: “Wystarczy tylko wziąć sprawy w swoje ręce!”. Zmiana rutyny, przyzwyczajeń, czy odcięcie się od toksycznych nawyków jest trudnym zadaniem.


Fakt, że piszę te wszystkie rzeczy nie świadczy o tym, iż moje życie to emocjonalna bajka. Wręcz przeciwnie. Zanim udostępniłam ten tekst na bloga doświadczyłam już miliona stanów.


Spokojnie, też sobie nie radzę.


Chciałabym koniecznie dodać, że jeśli Twoje emocje wymykają się spod kontroli, udaj się z tym do dobrego specjalisty, który mógłby wykryć przyczynę takiego samopoczucia. Nie warto zwlekać i wstydzić się potrzeby pomocy innych ludzi- zdecydowanie mądrzejszych od wujka G.


Nie bagatelizujmy swoich potrzeb i dbajmy o zdrowie psychiczne. 🖤









Zajrzyj też do (źródła):

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comentarios


bottom of page