top of page
  • Kinga Glińska

Miasto lśniącej mgły

Nie wiem czy coś jeszcze powiem,

Słowa nie chcą być tu ze mną.

Poginęły razem z wiatrem,

Utonęły kiedyś zasnął.

Póki oczy masz przymknięte,

Zanim znikną różne sny,

Pozwól, że ci opowiem,

O mym mieście lśniącej mgły.

Drogi tutaj skromnie rozchylają się na szczytach,

Gdzie jabłonie czekają na jesień,

Kiedy radosne piórka przylecą by zachować owoc dla siebie.

Natura swych ramion tutaj nie zamyka.

Tutaj każdy czuje się obrazem,

Który dopracowany do szczegółu

zerka, śmiejąc się na patrzących, bo czasem

Doceniony będzie po latach trudów.

Nic nie było przypadkowe,

Żaden gest, chwila czy zapach,

Trudy ciągnięte latami i sny o przyszłości pięknej.

Wszystko prowadziło do tańca w trawach.

Uważaj jednak na zjazdach,

Nikt nie kontroluje dróg tego sortu.

Uwierz, to nie tak jak w innych miastach.

Tutaj nie ma powrotu.

Lecz, gdy zawołasz mnie z otchłani,

Przylecę, biegnę do ciebie, ostojo, kraino.

Nie płacz już piękny, nie zginiesz już ze mną-

Ciało mężczyzny a dusza łani.

Tutaj bowiem ważne jest uczucie

Czasem zbyt wiele, czasem zbyt mało.

Chaos i ład- nasza własna harmonia.

Rękę wyciągać, gdy drugi wciąż słabnie.

Takie to miasto, niby przemija, niby zostaje,

Lecz na zawsze ze mną, w snach i na jawie.


Fotografia:

https://www.instagram.com/industria.jpeg

コメント


bottom of page